4 lutego 2021

Jak być zdrowym w toksycznym kraju? Komentarz do wypowiedzi Ministra Edukacji

Poczułam się dzisiaj na tyle sprowokowana przez słowa Ministra Czarnka, że postanowiłam reanimować mojego bloga. Tak, to aż taki poziom frustracji. Czemu frustracji zapytają Państwo? No cóż, jako osoba, która ma wiedzę i narzędzia do tego, żeby pomagać ludziom z różnymi problemami zdrowotnymi, również z otyłością, jakoś nie czuję, żeby w tym kraju było dla mnie miejsce.

Zawód dietetyka nie jest szczegółowo uregulowany prawnie- podpada tylko pod zawody medyczne. Z naszych porad nie można skorzystać na NFZ. Jeśli kogoś na to stać, to tak, znajdzie drogę do dietetyczki. Ale takim tytułem może się okrzyknąć nawet osoba po tygodniowym kursie on- line. Nie spodziewałabym się po takiej osobie realnej pomocy. Poza tym, zwykle im lepszy status materialny, tym żywienie i dobór produktów są mimo wszystko lepsze. Czyli dietetyk jest już nieco mniej potrzebny (nie zawsze oczywiście, ale piszę ogólnie). Osoby z niskim statusem socjoekonomicznym mają zwykle mniejszą wiedzę żywieniową i częściej sięgają po produkty niskiej jakości. Ale czy to wina ludzi, że nie posiadają wiedzy na temat zdrowego stylu życia? Absolutnie nie. Obnaża to problem z edukacją jako taką, a także problemy ze służbą zdrowia. Gdyby każda osoba potrzebująca pomocy mogła się zwrócić do specjalisty, wiele problemów można by zdjąć z barków społeczeństwa.

Minister koniecznie chce się też skupiać na problemie otyłości dziewczynek. Gdyby poświecił chwilę i sprawdził statystyki, to może odkryłby, że otyłość w wieku szkolnym częściej dotyka chłopców. Na dziewczynkach od wielu, wielu lat ciąży presja pięknego chudego ciała. Bardziej się więc pilnują, żeby nie stracić akceptacji rówieśników. Co oczywiście wcale nie jest zdrowe, bo może prowadzić do zaburzeń odżywiania. 

Zmiana nawyków żywieniowych dzieci wymaga zmiany nawyków całej rodziny, włączając w to nawet babcie i dziadków. To bardzo trudny, długotrwały proces. Niestety czasami nie ma czasu na metodę prób i błędów- czasami liczy się każda minuta, aby u otyłego dziecka nie rozwinęła się cukrzyca, nadciśnienie czy insulinooporność. Wiem o tym, bo pracuję z takimi przypadkami- otyłość w młodym wieku może rzutować na całe życie. 

Ale! Dzieci się nie odchudza. Każda ekspertka czy ekspert Wam to powie- u dzieci korygujemy nawyki żywieniowe i wprowadzamy więcej aktywności fizycznej. Zadbanie o wartościowe posiłki i przekąski, a także ruch, to najlepsze sposoby na redukcję masy ciała. Ale tutaj znów wracamy do braku pomocy rodzinie. Zwrócenie się do specjalisty kosztuje. Jeden czy dwa etaty dla dietetyczek w szpitalu to śmiech na sali, więc trudno o pomoc w takim miejscu (chociaż robimy co możemy). Mam wrażenie, że niestety lekarze też nie zawsze mają do nas zaufanie, czy rzeczywiście potrafimy udzielić pomocy- wynika to między innymi z niskiego prestiżu zawodu. Jeśli otoczenie widzi, że dietetyków traktuje się w szpitalu jak salowe, to się nie dziwmy, że tak jest (oczywiście w zawodzie salowej nie ma nic złego- ale nie wymaga 5 lat studiów i ciągłego samokształcenia). 

Jak zatem być zdrowym w toksycznym kraju? To wymaga wiedzy, edukacji, rzetelności, ale przede wszystkim dużo zrozumienia i empatii. Z czym jest krucho w naszym kraju. Łatwo nam wychodzi ocenianie innych. Ale udzielenie realnej pomocy już gorzej.

Nikt jeszcze nie schudł, bo ktoś go wyśmiał, obgadał, chamsko pouczył czy okazał mu pogardę. A to właśnie spotyka osoby otyłe w naszym toksycznym kraju. Takim osobom i tak jest trudno, ale przecież mamy to zakodowane, że trzeba jeszcze dokręcić śrubę, jeszcze wetknąć szpilę. 

Przyczyny otyłości są różne. Często bardzo złożone, a nawet trudne do odkrycia. To nie tylko problem ciała, ale i psychiki. Zmiana nawyków często wiąże się ze zmianą całego podejścia do jedzenia i aktywności. A na wykorzenienie złych nawyków potrzeba czasu. Efekty zdrowej diety i ćwiczeń nie będą widoczne od razu- dlatego tak ważne jest mądre wsparcie osoby, która podejmuję próbę zmiany.

Ważna jest jeszcze jedna rzecz. Masa ciała nie świadczy o wartości człowieka! Wiem, że trudno wyrzucić z głowy obraz tak wpojony nam przez chociażby popkulturę- tej miłej grubej fajtłapy, której nic nie wychodzi, ale jest urocza i radosna. Skrycie marzy jednak żeby wyglądać tak inni. To jest dopiero toksyczne. Masa ciała nie wpływa na kompetencje w pracy, czy szkole. Nie sprawia, że ktoś jest mniej wartościowy, czy nie zasługuje na miłość przyjaźń i dobre życie. 

Problem otyłości jest więc skomplikowany. Jednak należy z nim mądrze walczyć. Jest to problem społeczny, bo koszty leczenia otyłości i jej powikłań (nadciśnienia, cukrzycy, insulinooporności, niektórych nowotworów) ponosimy wszyscy (a raczej osoby płacące składki zdrowotne). Zrzucają się Państwo między innymi na moją pensję. Dziękuję bardzo, ale proszę o podwyżkę ;) Otyłość nie jest więc sprawą indywidualną, ale zbiorową. Wiem, że panuje przekonanie, że człowiek jest kowalem swojego losu i nasz obecny styl życia skupia się na indywidualizmie. Ale w tym przypadku to się nie sprawdza.

Jakie widzę rozwiązania? Przede wszystkim edukację całego społeczeństwa. Jak tego dokonać? No cóż... Chyba dobrze by było, żeby powstała instytucja nauczająca dzieci od najmłodszych lat i przekazująca im rzetelną wiedzę, zgodną z opiniami ekspertów... Niektórzy mogą powiedzieć, że coś takiego istnieje i nazywa się "szkoła"... Ale czy rzeczywiście ktoś w tym miejscu słucha nauczycieli i ekspertów? Czy ktoś w Ministerstwie Edukacji słucha ekspertów? Skoro nie można liczyć na rzetelną edukację seksualną, to żywieniową też chyba nie. I jak wszystko w naszym życiu, kwestia otyłości rozbija się o politykę rządu. Potrzebujemy jako społeczeństwo dostępu do dietetyków i dietetyczek- odpowiednio wykształconych i przygotowanych do pracy z pacjentami. Państwo nas kształci, a potem o nas zapomina (chociaż jest w tym też wina dietetyków, że nie potrafią się zorganizować i zaprotestować. Mea culpa). 

Na koniec powtórzę jeszcze raz- nikt jeszcze nie schudł, bo został zmieszany z błotem. Presja społeczna skłoni raczej otyłe osoby do szukania szybkich rozwiązań- diet "cud", które tylko rozwalają metabolizm. Najpierw należy stworzyć dobre warunki do zmiany, a potem pomagać ludziom wprowadzać dobre nawyki. Mamy lata zaniedbań w tym temacie. Może niech ze słów Ministra wyniknie coś dobrego- zastanówmy się wspólnie, jak myślimy o osobach z problemem otyłości i jak możemy je realnie wesprzeć.

PS. Podatek cukrowy to też kiepskie rozwiązanie- znając życie ludzie szybciej zrezygnują z zakupu warzyw niż słodkich napojów. W tym temacie też jest konieczna edukacja. 

17 komentarzy :

  1. Ostatnio rzadko odwiedzam i czytam blogi, ale skusił mnie ten temat do przeczytania. Niestety, ale muszę się zgodzić z tym, co napisałaś Marcelino. Sam wiem, jak wygląda żywienie w stołówkach szkolnych i przedszkolnych, gdyż jestem dyplomowanym kucharzem i specjalistą ds. gastronomii, który specjalizuje się w zakresie żywienia zbiorowego w gastronomii i wiem doskonale, że większość jadłospisów układanych w ww. zakładach nie jest dobrze układanych. Brakuje przede wszystkim pomysłów na fajne i zdrowe dania, a zdrowe i pyszne dania można przyrządzić bez dużych nakładów żywieniowych (dot. dużej stawki żywieniowej). Choć nadal obowiązują obecne przepisy prawa żywnościowego odnośnie sprzedaży środków spożywczych w placówkach oświatowych oraz dozwolonych środków spożywczych, które mogą być użyte do przyrządzania potraw w zakładach żywienia zbiorowego typu zamkniętego - w placówkach oświatowych (nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia z dnia 25 sierpnia 2006 r. oraz rozporządzenie MZ z dnia 6 sierpnia 2015 r.), to same wprowadzenie ww. przepisów jest nadal niewystarczające, jeżeli nie ma dostatecznej edukacji nie tylko w zakresie podstaw żywienia człowieka, ale również edukacji kulinarnej, gdzie dzieci i młodzież mogłaby uczyć się podstaw gotowania (tzw. edukacja kulinarna). Niestety, ale taj jak napisałaś, że polityka w szkole ma duże znaczenie i niestety często źle przekłada się jakość edukacji w tym kraju. I tak jak poruszyłaś w tym poście, jeśli chodzi o otyłość/nadwagę, że ona ma wiele przyczyn, nie tylko same złe nawyki żywieniowe - o tym można przeczytać w literaturze pt. If Our Bodies Could Talk, dr. Jamsesa Hamlina (w Polce ta książka nazywa się pt. "Gdyby nasze ciało potrawiło mówić"), gdzie doktor opisał m.in. czynniki wpływające na stan zdrowia i długość zdrowia oraz przyczyny otyłości (czynniki tj. odżywianie, fizjologia, środowisko, aktywność fizyczna, psychologia, produkcja żywności (m.in. czynniki ekonomiczne), mikrobiom).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są nawet przecież choroby genetyczne, które mogą przyczynić się do rozwoju otyłości np. Prader-Willi Syndrom - PWS, zespół wiecznego głodu). Do problemów typowo żywieniowo-medycznych należy szerzej zagłębić się niż prosto oceniając ludzi otyłych. Dziwne też, dlaczego tylko poruszyli kwestię dziewczynek. Nie podoba mi się też stygmatyzuje się osoby o odmiennej orientacji, co widać, jak politycy to robią ( w szkole także powinna być nauka tolerancji i szacunku oraz komunikacji międzyludzkiej, ale to już inna kwestia i nie będę tutaj o tym pisać). Tutaj też odniosę się do nauczania wyższego, gdzie dobre kształcenie wyższe ma też duże znaczenie. Warto, by jakość nauczania w szkołach wyższych była wysoka i stawiała też na praktykę, jeśli chodzi m.in. o dietetykę, ocena żywienia itp. Jeszcze też dodam od siebie, że większość w Polsce źle pojmuje zdrowe żywienie tzn. skupiamy się na szkodliwości jakiś produktów żywności (dobrze wiemy, że praktycznie każde produkty spożywane w zbyt dużych ilościach jest szkodliwe dla naszego zdrowia, tj. również przedawkowanie wszelakich składników pokarmowych), ale na to, jak nasze żywienie powinno wyglądać tzn. co powinniśmy spożywać i w jakich ilościach. Niestety, bardziej skupiamy się na dodatkach do żywności (np. banan zawiera dużo takich dodatków E w swoim składzie w postaci naturalnej) nie rozumiejąc tych substancji z punktu widzenia chemii żywności, ale również na żywności ekologicznej (brak dostatecznych badań naukowych co do tego), GMO (brak rzetelnych badań odnoście szkodliwości GMO, DNA zawarte w wielu produktach tj. mięso, warzywa, owoce itp. jest trawione w naszym przewodzie pokarmowym podczas procesu trawienia pokarmu przez enzymy trawienne - nukleazy, różnych diet "cud" itp. niż na rzetelnej wiedzy z zakresu żywienia, opartej na dowodach naukowych, a nie na powszechnych opiniach "ludzi-ekspertów/ tzw. fachowców po studiach w GOOGLE ;)", bo coś, ktoś napisał lub nakręcił filmik na YouTubie, a wiemy doskonale, że psychologia tak działa, że ludzie bardziej wierzą osobom, którzy mówią o szkodliwości E, GMO, na temat pseudo diet" bo opowiadanie takich rzeczy jest dla ludzi bardziej przekonujące i bardziej ludzie wierzą w te rzeczy/teorie spiskowe niż wiedza przekazywana w naukowy sposób przez osoby rzetelne, mającej wiedzę merytoryczną w tym dziedzinie), a jak wiadomo, że to ma też duże znaczenie z punktu widzenia edukacji żywieniowej społeczeństwa, a ostatnio to już stało się modne, by manipulować ludźmi, że to co Ci "tzw. fachowcy" opowiedzą o niby szkodliwej np. GMO, potrafią wykorzystać dziedzinę, czyli psychologię, by odbiorcy mogli w te opowieści uwierzyć, używając do tego naukowego żargonu i badań naukowych, które nie są przeprowadzone zgodnie z metodologią badań naukowych, i mamy efekt tego w praktyce. Rzetelni fachowcy - naukowcy mają problem z przekazaniem takich informacji w rzetelny sposób i ciężko przekonać odbiorcę, jeśli z góry wie, że taka osoba "mówi bzdury i podważa wiedzę" i nie da się przekonać do tego. Brakuje mi także też edukacji z zakresu biologii i chemii, szczególnie chemii żywności, bo widzę, jak ludzie kompletnie nie rozumieją chemii, która od początku istnienia ludzkości nas otacza, również w żywności, która nie jest taka zła, jak się obecnie mówi.

      Usuń
    2. Należy skupić się na to, jak nasza dieta ma wyglądać, a nie tylko na wyszukiwaniu na siłę szkodliwości jakiś związków chemicznych zawartych w żywności, bo i te naturalne rośliny lub np. grzyby też mogą szkodzić np. muchomory, grzyby halucynogenne, mak polny.
      Od początku pisania mojego bloga wskazywałem, że nie należy szukać szkodliwości w żywności, ale na to, w jaki sposób nasza dieta powinna wyglądać z punktu widzenia nauk o żywności i żywieniu człowieka.
      Często też spotykam się z opiniami, że "kiedyś ta żywność była lepsza i zdrowsza". Typowy argument anegdotyczny, bo kiedyś to znaczy kiedy? Za PRL, z epoki wiktoriańskiej? Może by tak zagłębić się odrobinę w historii żywienia i kulinarii, bo jak wiadomo, iż dieta np. w czasie rewolucji francuskiej nie była też taka zdrowsza i lepsza. Za czasów panowiania dynastii Tudorów dużo piło się piwa, bo woda była zanieczyszczona, a apteki w okresie epoki Wiktoriańskiej była za zasadzie alchemii, gdzie robiono mikstury z różnych roślin.
      Także warto nie skupiać się na szukaniu czegoś na siłę i wmawiać, jak ta dzisiejsza żywność jest zła, tylko patrzeć na żywienie z obiektywnej strony.
      Trochę się rozpisałem, ale myślę, że taki komentarz może wpłynie innym czytelnikom tego bloga na zmianę myślenia pod względem żywności i żywienia. Smuci mnie, że nie mamy dobrej edukacji, powszechny dostęp materiałów m.in. w internecie także należy pozostawić do życzenia, ale również komunikacja i sposób przekazania wiedzy w łatwy i naukowy sposób, by odbiorca mógł zrozumieć na dany temat. Również opieka medyczna, a szczególnie żywienie w szkołach, szpitalach, DPS-ach i innych zakładach żywienia typu zamkniętego należy zmienić tzn. wprowadzić takie rozwiązania, by funkcjonowało to w praktyce.
      Ogólnie ten wpis bardzo mi się podoba i zgadzam się z wieloma rzeczami, o których poruszyłaś w tym wpisie.

      Ps. Jeżeli chodzi o bloga, to niestety obecne przepisy RODO, gdzie nakazują wdrażać je również na blogach i pisać te polityki prywatności sprawiły, że ostatnio nie prowadzę mojego bloga, a brakuje mi tego pisania różnych artykułów, bo miałem tyle tematów różnych wpisów. Może kiedyś zdecyduje się kontynuować blogowanie :)

      Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia,
      Patryk

      Usuń
    3. PS. Musiałem dodać kilka komentarzy pod rząd, do jeden komentarz ma ograniczenie w ilości znaków i nie mogłem całego opublikować komentarza, a był bardzo duży :)
      Chciałem coś od siebie napisać i dodać, żeby nie było tylko fajny post itp. ;)

      Usuń
    4. Dziękuję za tak wyczerpujący komentarz Patryku. Ja też ostatnio straciłam zapał do blogowania, bo rzeczywiście, to co kontrowersyjne i podpada pod teorie spiskowe dobrze się "klika". Rzetelna wiedza wymaga pewnego wysiłku, nie jest krzykliwa, nie wyznacza też łatwej ścieżki. Ludzie szybciej podejmują się np. "diet cud", niż racjonalizacji żywienia, bo przy naszym tempie życia wszystko musi być na już teraz. Bardzo celnie komentujesz zagadnienie chemii żywności i dodatków- nie wszystkie są przecież złe, ba, niektóre z nich nawet stanowią wartość dodaną do produktu. Ale ciągle wpadamy w błędne koło braku edukacji żywieniowej. Każdy z nas je jakieś pożywienie każdego dnia. A ludzie bardzo niewiele o tym wiedzą. Widzę, to rozmawiając z pacjentami w szpitalu. Czasem muszę tłumaczyć zupełnie podstawowe pojęcia z dziedziny dietetyki, co oczywiście nie jest zarzutem w stronę pacjentów. Ja też jak się nie znam na naprawianiu komputera to idę do specjalisty. Więc to normalne. Dlatego dostęp do specjalistów od żywienia powinien być ułatwiony i refundowany. Dieta jest elementem terapii wielu chorób, nie możemy o tym zapominać. Dziękuję jeszcze raz za trafne komentarze- czytelnicy i czytelniczki bloga na pewno na tym skorzystają! :)

      Usuń
    5. Dzięki za miłe słowa ;) Martwi mnie też to, że są też pacjenci, którzy otrzymują poradę lekarską/medyczną w szpitalu i dietetyczną, a na tym koniec, i wracają do wcześniejszych nawyków żywieniowych. Niestety, nas ekspertów się ignoruje/nie słucha się i tak się dzieje nadal, a potem dziwią się, że dużo ludzi umiera przez różne choroby dietozależne. A tak nie musi być. Ponadto ludzie często szukają dowodów anegdotycznych, by usprawiedliwiać swój zły tryb życia. Również dziękuję Tobie, że poruszał problem związany z edukacją żywieniową, bo widzę, że nie jest dostateczna, bo jak czytam, co ludzie, jako "eksperty-fachowcy od wszelkich dziedzin na youtubie/facebooku i innych portalach społecznościowych" piszą, to aż jeżą mi się włosy na głowie. Gdzie tyle lat nauki o biologii, chemii itd. w szkole? Nie mówię, że wszyscy mają na wszystkim znać się, ale takie chociażby podstawy z biologii, czy chociażby z chemii żywności powinni mieć, żeby nie dać się nabrać na te bzdurne artykuły o tej "szkodliwej chemii".

      Pozdrawiam Cię serdecznie,
      Patryk

      Usuń
  2. W nawiązaniu do otyłości, odnoszę wrażenie, że większość w żadnym stopniu nie prowadzi walki z tym problemem. A już w ogóle mało kto robi to mądrze.

    Sam temat odchudzania nie wydaje mi się być szczególnie trudny, ale ludzie mamieni różnymi cudownymi kuracjami – po prostu są ogłupieni i mają zupełnie inne (nieprawidłowe) spojrzenie na tematy związane z redukcją, czy oczyszczaniem organizmu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Создание крипты дает средство всем клиентам портала гидра зеркало осуществлять персональные соглашения по всей стране. С целью приобретения веществ в интернет-магазине Гидра привлекают электронные кошельки, а также крипту. Юзеру незачем лично видеться с торговцем, каждую покупку естьвозможность оформить дистанционно.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wpis! Można naleźć u Ciebie masę wartościowych informacji!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze przeczytać ten artykuł :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto inwestować w to, co jemy i produkty pochodzące z rolnictwa ekologicznego

    OdpowiedzUsuń
  7. Prawda jest taka że coraz trudniej o smaczne warzywa i owoce.

    OdpowiedzUsuń

Witaj w dyskusji! Każda wymiana opinii jest cenna. Proszę jedynie o kulturę słowa, a także powstrzymanie się przed SPAM-em.