Hej :)
W dzisiejszej notce chciałabym opowiedzieć Wam o zajęciu, które bardzo lubię, a mianowicie o czytaniu przepisów kulinarnych. Oczywiście kocham je wypróbowywać i gotować, ale i ich lektura sprawia mi nie małą frajdę.
W swoich zakładkach mam wiele blogów, które staram się regularnie odwiedzać, dziesiątki przepisów na różne pyszności, ale mimo że z komputera korzystam nieustannie, najbardziej lubię przepisy na papierze- mam wtedy wrażenie, że są bardziej trwałe i mogą przetrwać w moich zbiorach przez wiele, wiele lat.
Wspominałam Wam już kiedyś o przepiśniku, który kupiłam w Biedronce. Cały czas zapisuję w nim ulubione i sprawdzone przepisy. Mam przy tym jedną zasadę: przepis musiał zostać przetestowany przeze mnie- jeśli jakiejś potrawy nie robiłam, mimo że wiem, że przepis jest dobry i wypróbowany przez kogoś, czeka on na wpis, dopóki z niego nie skorzystam. Kilka przepisów pojawiło się już na blogu i będą pojawiać się dalej :)
Tak prawdę mówiąc nie bardzo lubię korzystać z książek kucharskich- w moim przekonaniu tak naprawdę nie mam pewności, czy te przepisy są wiarygodne i przetestowane. Pół biedy jak książka zaopatrzona jest w ilustracje- chociaż wiadomo jak docelowo miała wyglądać potrawa :) Dlatego tak bardzo lubię przepisy z internetu- ktoś wykonał daną potrawę, można zapytać go o wskazówki i dodatkowo poczytać komentarze innych osób, które przepis zdążyły wykorzystać.
Ostatnio, oprócz internetu, w kuchni towarzyszą mi także małe książeczki za 99 groszy, które można spotkać na każdym stoisku z gazetami. Jest to seria "Przepisy czytelników", a także "Przyślij przepis". Każdy może wysłać swój przepis do opublikowania i dodatkowo nieco się na tym wzbogacić ;) Sama jeszcze się nie zebrałam żeby coś wysłać, ale może kiedyś... Przepisy są wypróbowane również przez osoby z redakcji, zaopatrzone we wskazówki i zdjęcia. Sięgając po pierwszą w mej kolekcji gazetkę, nie spodziewałam się, że znajdę tam tyle fajnych przepisów.
Przed ostatnie źródło moich kulinarnych inspiracji to gazetki z supermarketów: Biedronki, czasem Lidla. Najfajniejsze jest to, że gdy pojawia się przepis, często w sklepie trwa promocja na produkty w nim zastosowane- co dla studentki jest zawsze bardzo istotne ;)
W poście nie mogę nie wspomnieć o najmilszym źródle mych przepisów- rodzinie, przyjaciołach i znajomych. Królują przepisy mojej mamy, która swoje także ma pozbierane od koleżanek. Muszę przyznać, że i moje przyjaciółki to kobiety gotujące i to dobrze gotujące :) Kilka z mych ulubionych przepisów mam właśnie od nich.
A Wy skąd czerpiecie pomysły na pyszne dania? Może powinnam o czymś wiedzieć? Piszcie w komentarzach :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Witaj w dyskusji! Każda wymiana opinii jest cenna. Proszę jedynie o kulturę słowa, a także powstrzymanie się przed SPAM-em.